www.tcpvelmar.fora.pl
Forum TCP Velmar Team
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum www.tcpvelmar.fora.pl Strona Główna
->
Mazovia MTB
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Wyścigi
----------------
Mazovia MTB
MTB Marathon
Szosa
WaypointRace
Treningi
----------------
Wspólna Jazda
Po Treningu
----------------
Hyde Park
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Daniel
Wysłany: Nie 20:50, 01 Cze 2008
Temat postu:
Gratulacje dla wszystkich którzy przejechali suprasl!!! To było naprawdę duże wyzwanie. Najlepszy maraton jaki jechałem! Polecam wszystkim w przyszłym roku.Najbardziej podobała mi sie "słynna polana" i to ze cały cały cały czas były podjazdy... najgorzej było jak sie dojechało wtedy robiło sie zimno i nie było sie gdzie schować... Naprawdę rewelacyjny maraton
MAREK
Wysłany: Czw 12:49, 29 Maj 2008
Temat postu:
Jedna prośba. Panowie dajmy czadu w tym Żyrardowie i wejdzmy w końcu w tą 10 w generalce. Bo tak prawie już ją mamy i tak się oddala.
No to widzę że się dogadaliśmy.
MAREK
Wysłany: Śro 9:48, 28 Maj 2008
Temat postu:
Inżynier napisał:
MAREK napisał:
Inżynierze - wyzywam Cię.
Podejmuję wyzwanie. Chociaż jeżeli wyzywasz mnie na pojedynek to ja powinienem mieć możliwość wyboru broni – i tu bym pewnie wolał się pościgać na giga w górach.
Mam nadzieję, że już powoli odchodzą czarne myśli o poziomie formy po słabym występie na trophy a błotna masakra stała się dobrym treningiem wysokogórskim i w Żyrardowie nastąpi superkompensacja.
Te wyzwanie traktuję jako motywację do treningu. Mam nadzieję na chociaż częściową formę w Żyrardowie, co przy Twoim niezłym poziomie na Mazovii zmusi do przyciskania po każdym zakręcie. Liczę na sektor przy uprzejmości organizatorów. Jeśli pojadę z piątego to karty rozdane. Ale i tak oddech poczujesz. A w górach to bym się nie odważył na razie mierzyć.
Wolny
Wysłany: Wto 18:27, 27 Maj 2008
Temat postu: ... i ode mnie 3 grosze
Mimo iż większość z was znam tylko z forum, mam nadzieję że wkrótce się to zmieni.
Jako że i ja miałem sposobność zadebiutować w tym arcyciekawym maratonie podzielę się wrażeniami "mazovia mtb rookie".
Decyzja o wystartowaniu przyszła szybko po zweryfikowaniu kalendarza MTB i prywatnego (weekend 23-25 => odbiór rodzinki z Hajnówki - okolice Białegostoku). Po kilku komuniach weselach itp w końcu sprzyjające okoliczności
Jechałem do Supraśla z pewną dozą podekscytowania, oczywiście nastawiony na ukończenie trasy giga, jednakże ostatnie minuty na pierszym okrążeniu zweryfikowały to postanowienie, ale o tym za chwilę.
A teraz już o samej jeździe:
Od początku nastawiłem się na jazdę swoim tempem, mając w głowie 98km i jakiś długi podjazd, który nieco wyszczególniono w opisie trasy. Czekałem na niego, czekałem i czekałem i jakoś się nie doczekałem, bo po kilkudziesięciu kilometrach dość szybkiej trasy zaczął się dość długi zjazd do fragmentu technicznego po łące, a ten podjazd miał być przed nim. Niestety na owym zjezdzie poczułem uroki jazdy bez okularów, moje oko oberwało pokaxnym kawałkiem błota. Po kilku próbach wyczyszczenia go w końcu przyniosło to zamierzony efekt, ale nadal odczuwałem pewien dyskomfort. Po dojechaniu do kładki i ustawieniu się grzecznie w kolejce, uzyskałem od otaczających mnie dobrych ludzi kilka porad okulistycznych => diagnoza - nieźle zafajdane oko. Na szczęscie jeden z nich od razu wspomógł mnie czystą wodą z bidonu => w końcu większa ulga. Na odcinku technicznym nieźle się ubawiłem zwłaszcza przy przeprawach wodnych (jestem adeptem rajdów AR więc lubię zabawę w ten deseń). Po przejechanio-przebrodzeniu łączki czułem że muszę tam być jeszcze raz czyli zaliczyć drugą pętlę.
Po wyjechaniu z wioski zaczęła się seria krótkich ale stromych podjazdów, niestety całe tłumy podchodzących maratończyków pozwoliły na wjechanie tylko na nieliczne, natomiast przy zjazdach odzywał się praktycznie brak hamulców i opony które zupełnie nie nadawały się na taką pogodę (w wielu miejsca udawało mi się wybronić technicznymi trikami, ale po zaliczeniu upadku nieco odpuściłem na zjazdach). Niektóre zjazdy po podchodzeniu z racji tego że miałem czasem problem z wpięciem pedałów pokonywałem jak marionetka z teatru kukiełkowego, kiwając się na boki od drzewa do drzewa. Ale takie techniczne problemy nigdy nie skłoniłyby mnie do odpuszczenia trasy giga, niestety jeden cios błotny w jedno oko, poprawka w drugie i już jestem pewny że na drugą pętlę nie wyjadę (...i co ja biedny zrobię z tym zapasem sił oszczędanych na pierwszej pętli).
Podsumowując wyciągnąłem kilka wniosków:
-kupuję okulary, opony i przedni hamulec tarczowy, a następniym razem na pewno moc będzie ze mną
P.S. Następny start pewnie w ramach DYMNO 2008 na trasie AR, a potem w Suchedniowie (moim rodzinnym mieasteczku-20.07. w ramach Świętokrzyskiej Ligi Rowerowej) - polecam, to raptem 150km od Warszawy, a okolica ciekawa
PZDR
Filip
Wysłany: Wto 15:40, 27 Maj 2008
Temat postu:
zapowiada sie ostry fight w Żyrardowie
Inżynier
Wysłany: Wto 13:34, 27 Maj 2008
Temat postu:
MAREK napisał:
Inżynierze - wyzywam Cię.
Podejmuję wyzwanie. Chociaż jeżeli wyzywasz mnie na pojedynek to ja powinienem mieć możliwość wyboru broni – i tu bym pewnie wolał się pościgać na giga w górach.
Mam nadzieję, że już powoli odchodzą czarne myśli o poziomie formy po słabym występie na trophy a błotna masakra stała się dobrym treningiem wysokogórskim i w Żyrardowie nastąpi superkompensacja.
MAREK
Wysłany: Wto 8:21, 27 Maj 2008
Temat postu:
Gratulacje dla startujących, a przede wszystkim dla Williama. 3 miejsce jest godne uznania, ba każde podium to coś, a w tak trudnym wyścigu jak na Mazovie to naprawdę wynik. Ostanie treningi pokazały, że forma chłopaków idzie w górę.
Nie da się ukryć, że Williama ostatnio rozpierała energia. Ambitnie podkręcał wyśrubowane tępo podczas zeszłotygodniowego wyścigotreningu w kampinosie. Pożądnie zrobił bazę kilometrową i teraz będzie się rozkręcał. Zauważyłem też wzrost mocy innych kolegów z którymi trenujemy. Coraz większe postępy Hansa który od 3 wyścigów jest najlepszym megowcem. A tuż tuż zaczyna zbliżać się młody Daniel. Najważniejsze to robić swoje, trenować rozsądnie i rozwijać się.
Niecałe 2 tygodnie pozostały do Żyrardowa. Niech chorzy się wykurują, a słabi trenują. Będziemy walczyć o pierwszą 10 w drużynówce, niewiele brakuje ale łatwo nie będzie. Obiecuje wystartować, mam nadzieję że zdobędę punkty dla zespołu. Pewnie nie będzie to takie proste sądząc jak jesteście już wyjeżdzeni
w tym sezonie, a ja dopiero zaczynam. Ale słowo się rzekło, od Żyrardowa nie odpuszczam. Inżynierze - wyzywam Cię.
Darolas
Wysłany: Pon 8:49, 26 Maj 2008
Temat postu:
Gratulacje dla Williama - widać forma coraz lepsza, oraz innych zawodników teamu za samo przejechanie dystansu - nie był to najłatwiejszy maraton (głównie ze względu na warunki atmosferyczne).
Ja nie napiszę relacji z maratonu, bo nie mam o czym pisać
Dziś byłem u lekarza i dostałem antybiotyk. 10 dni leczenia, praktycznie bez treningu (wg lekarza nie zalecane). Wszystkim z jakimiś nawet drobnymi infekcjami polecam szybkie udanie się do lekarza, bo to obecnie panujące cholerstwo wysysa siły i samo nie daje się wyleczyć.
Wnioski: we wrześniu tego roku zaszczepić się przeciw grypie.
Pozdrawiam.
Filip
Wysłany: Nie 16:59, 25 Maj 2008
Temat postu:
na nowej stronie velmar.pl
nie wiem kiedy tam patrzyłeś ostatnio ale strona ma nowy design i poza ofertą sklepu są na niej newsy z dokonań TVT.
wilk
Wysłany: Nie 16:01, 25 Maj 2008
Temat postu:
Cytat:
Ale i zawodników Velmaru było mniej niz zwykle... I nie pchali się też przesadnie przed obiektyw...
Troche nas jednak było. Może ktos opisze swoje przygody na trasie. Cos musiało się - mam nadzieję - dziać.
Cytat:
można umieścić twój tekst na stronie??
Oczywiście, że można. A na jakiej stronie?
Specjalne podziekowania i słowa zachęty dla Admiry. A jednak przyjechała z kolarzami pomimo fatalnej pogody! Na jednym ze zdjęć widać jak stoję w "ciepłej kurteczce" przy swoim samochodzie. Wtedy właśnie spoglądałem w stronę samochodu Panów Lasota myśląc sobie. No tak tym razem to Admira sobie pewnie odpuściła. Tak sobie rozmyslając nie zauważyłem wycelowanego we mnie niezawodnego aparatu trzymanego przez ... Admirę!
Admira
Wysłany: Nie 14:46, 25 Maj 2008
Temat postu:
Dołączam się do gratulacji dla Williama. Brawo!
Pogoda kiepska, ale chyba Tobie słońce nie jest potrzebne do walki
Zrobiłam w Supraślu trochę zdjęć, bałam się jednak trochę o aparat - kapało mi na obiektyw, a aparatom prysznice nie służą. Galeria nie jest więc ilościowo zbyt obszerna. Ale i zawodników Velmaru było mniej niz zwykle... I nie pchali się też przesadnie przed obiektyw...
http://picasaweb.google.pl/Admira07/20080524SupraLMazoviaMTB
Filip
Wysłany: Nie 14:02, 25 Maj 2008
Temat postu:
gratulacje Wilku wyniku, brawa, oklaski, ukłony
wilk napisał:
MOŻE KTOŚ COŚ NAPISZE? JAK BĘDE JEDYNYM PISARZEM TO WKROTCE MI SIE ODECHCE...
właśnie, właśnie, mam nadzieje że Ci się nie odechce bo fantastycznie się czyta twoje opisy
ps
można umieścić twój tekst na stronie??
Fotki jakie na razie znalazłem
http://picasaweb.google.co.uk/RomekZawierucha/SupraL/photo#5204220079843655698
http://picasaweb.google.co.uk/RomekZawierucha/SupraL/photo#5204220964606918818
http://picasaweb.google.pl/Noc1181/SupraL2008/photo#5204289372556285954
http://picasaweb.google.pl/Noc1181/SupraL2008/photo#5204292941674109874
wilk
Wysłany: Nie 10:51, 25 Maj 2008
Temat postu:
W epickim wyscigu w deszczu i błocie zająłem 3 miejsce. Jestem bardzo zadowolony szczególnie, że nie kryłem się z moimi zamiarami wejścia na podium. Na starcie w trzecim sektorze informowałem wszystkich naokoło, że jadę na podium. Co mnie tak nastroiło? 2 tygodnie przerwy wypełnione solidnym ale nie za mocnym treningiem. Wrażenie mocy. Brak kilku czołowych zawodników. Byc może moim sprzymierzeńcem jest też błoto, na którym ja trace mase siły - bo jestem relatywnie ciężki, ale innym odbiera ono chyba jeszcze bardziej serce do jazdy...
Wystartowaliśmy i zaraz zaczął sie asfalt. Zazwyczaj daje się wyprzedzac całym tabunom zawodników. A tym razem??? O dziwo jade lekko i wyprzedzam innych. Pilnuje jednak pulsometru. Spokojnie. Wjazd do lasu i zaczyna się błoto. Doganiam Sławka. Widzę Hansa. Spokój. Po kilku km jadę sam - żadnych pociągów. Wyprzedza mnie ktoś szybki z francuskimi napisami na spodenkach. Gonię Francuza, aby odpocząć na kole. Niestety tempo za szybkie. Puls skacze. Spokój - zwalniam. Na szutrówce doganiaja mnie też inni. Między innymi Sławek. Hans sie oddalił - juz go nie ma wcale. Po pewnym czasie dochodzę Sławka i jade za nim. Ciągnie równo, a ja bardzo spokojnie. Mieszamy się z różnymi zawodnikami. Jest łatwo i dość twardo. Coraz więcej zawodników dookoła sapie. Tylko spokojnie rok temu w tym miejscu tez mi się dobrze jechało... Nagle Sławek wpada w jakąs małą kałużę traci rytm. Ujawniam się i wyprzedzam go i jadę za Meranem z otwocka. Meran ciężko pracuje - długo nie pociągnie - myslę. Przy wjeździe na szeroką szutrówkę pytam Merana o jego kolegę z którym jechałem pół trasy w Łodzi. Ale mimo, że powtarzam pytanie 3 razy Meran nic nie rozumie - to początek końca. Z przodu widze Hansa. Zaraz będą góry, tam go dorwę - myślę. Tymczasem gór nie ma i trasa wiedzie dalej szeroka szutrówką, która po pewnym czasie przwechodzi w asfalt. Na asfalcie Hans zamiast dawać zaczyna sie przeciągać. Ja jednak daję, a za mną - o dziwo! - wciąz trzyma się Meran. Hans nie łapie koła - jedzie swoim tempem. Wkrótce wjeżdżamy na epicką łąkę i zaczynają się góry. Tam doganiam poznanego wcześniej Francuza. Zjeżdżamy fajnymi singlami i zaczyna sie podjazd. Francuż znika błyskawicznie. Czy nie za szybko? Cos mi mówi, że Franzuz źle gospodaruje siłami. Po pewnym czasie wpadamy do urokliwej wioski na bagnach. Pędzę lekko kręcąc. Noga podaje. Uśmiecham się do kibiców. Jest dobrze. Zaraz zacznie się bagnista łąka. Uprzedzam o tym Francuza. Mówię mu że będzie ciężko. Po jego minie widzę, że uwaga trafia w czuły punkt. Brniemy przez błota. Mostek jest sliski, cudem nie wpadam do wody. Wszysy dzielnie walczą. Dla jednych oznacza to jazdę na maksa, a dla innych ... spokój. Po ok 2 km mordęgi wyjeżdżamy na twardy grunt. Droga leci lekko pod górę. Wyprzedzam Francuza i wszystkich którzy tam byli. I daję do przodu. Wkrótce doganiam mocnego Merana - tego, z którym jechałem w Łodzi. Przypominam mu się uprzejmie, że ja to ja i odjeżdżam. Jest nieźle, jeśli tak łatwo odjeżdżam Mocnemu Meranowi to walka o podium jest realna. Potem następują liczne strome górki - bez historii. Dogania mnie młody zawodnik Welodromu. Jedziemy przez chwilę we czwórkę. Coś za wolno. Odjeżdżam. To była słuszna decyzja. Okazało się, że młody zawodnik Welodromu jechał cały czas za mną i wpadł na metę 2 minuty za mną.
Rozjazd na giga. Szeroka droga. Błoto. Daję i juz po chwili widze pierwszego do wyprzedzania. Dojeżdżam do niego. Odjeżdżam i nagle urywa mi się bidon wraz z koszem. Nie mam więcej picia. Przyglądam się rywalowi. Jest bardzo młody - to prawie dziecko. Co on tu robi? Dziecko proponuje mi picie. Dziekuje mówiąc, że dam radę do bufetu. Dziecko pyta, czy pojedziemy razem. Odpowiadam niezbyt zachęcającym pytaniem: A dasz radę? Wyszedłem na prowadzenie. Po kilku chwilach oglądałem się szukając wzrokiem Dziecka, ale nigdzie go nie było widać. Przecenił swoje siły. Leciałem sam przez ok 10 km. Na bufecie nabrałem dużo picia i ognia. Mimo mocnej jazdy nikogo nie doganiałem. Jednago zawodnika złapałem prawie na bufecie, ale jak zaczęły się góry to mi odjechał. To dziwne, bo potem na mecie był chyba za mną. Może poszedł na siusiu? Tym razem single w górach były błotniste. Jechałem na RR, ale musze powiedzieć, że nauczyłem sie jeździć w ślizgu i nic mnie to błoto nie brało. Na piaszczystym podjeździe wyprzedziłem kolarza w narodowych barwach, który miał już totalnie dość. Potem bagniste łąki. Widziałem przed soba dwóch zawodników Planjiji. Byli całkiem blisko. To byli Golden i Woźnica - mój rywal. O dziwo za mną bardzo blisko też pojawiło się ze 3 zawodników. Robi się groźnie. Teraz ja już zacząłem walczyć na łące o życie. Dawałem na maksa. Na żwirówce nie widziałem już jednak Planniji. To zła wiadomość. Dobra to taka, że pościg tez zniknął. Wjechałem w góry. Wyprzedziłem jednego zawodnika, ale wkrótce za mna pojawił się gończy z Dynama Mińsk. Gończy męczył mnie przez pare km, aż w końcu niestety wyprzedził. Góry to nie mój żywioł. Gończy znikł. Na ostatnich górkach go jednak znowu zacząłem oglądać. Czyżby osłabł. Zaczął się ostatni zjazd. lecę jak szatan. Wpadam na drogę. Kilka km do mety. Lecę dość szybko, ale nie na maksa - szybciej juz nie mogę - nie jestem niezniszczalny. Gończy jednak jedzie wolniej. Wpadamy na asfalt. Daję dobrze. Potem pętelka przy moście. Gończy mnie zobaczył. Czy mam szansę? Znowu szutrówka wzdłuż rzeki. Lecę, ale Gończy chyba włączył dopalanie. Juz go nie dojdę. Wpadam na metę 20 sek za Gończym. Słyszę aplauz. Czuje się świetnie.
Po kilkudziesięciu minutach oczekiwania pełnego nadziei okazuje się, że jestem trzeci i straciłem 1 minute do drugiego i 6 minut do pierwszego. Super jestem szczęśliwy, choć pojawia się pytanie czy nie można było tego wygrać???
Po wyscigu okazało się że Sławek i Darek pojechali na mega. jeszcze nie doszli do formy po chorobie. Udał mi sie rewanż na Jarku Kolarzu, choć jak na zawodnika po chorobie, to jarek zaczyna odzyskiwac formę - jeszcze będzie groźny.
Nie wiem jak radzili sobie inni zawodnicy Velmaru na mega.
MOŻE KTOŚ COŚ NAPISZE? JAK BĘDE JEDYNYM PISARZEM TO WKROTCE MI SIE ODECHCE...
Filip
Wysłany: Pią 11:47, 23 Maj 2008
Temat postu:
powodzenia, będę za was trzymał kciuki z plantacji, znaczy się z pracy, ale już niedługo Głuszyca
wilk
Wysłany: Czw 21:04, 22 Maj 2008
Temat postu: Supraśl
Pojutrze Supraśl. Zapowiada się interesujący wyścig! Wszyscy odpoczęli po pierwszej fali maratonów i teraz czas pokazać wszystkie atuty. Zapamietałem zeszłoroczny Supraśl jako trudny i długi maraton. Pierwsze 20 km bardzo szybkie, a potem bardzo ładne tereny, ale prędkość spada. Na drugie kółko wjechałem zmęczony i w efekcie wypadłem kiepsko. Czas to zmienić!
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin